środa, 31 stycznia 2024

Sztuczna inteligencja i Holokaust

Sztuczną inteligencję tak ktoś wytrenował (niemieckie pieniądze?), że słowo German/Germany praktycznie nie istnieje w odpowiedziach. A jak ktoś się upiera i namolnie pyta wprost ,,a Niemcy''? to AI uważa, że ,,The Holocaust ocurred in the context of Nazi Germany'' [cokolwiek to oznacza] oraz [nie pytany] dodaje, że po wojnie Niemcy przeszły taki proces że odrodzenie faszyzmu jest tam niemożliwe... [Powinno być chyba odrodzenie kontekstu?]

Fakt że molestowany później dawał już mądrzejsze odpowiedzi (ostatni screen)




wtorek, 2 stycznia 2024

Uploading photos with flickrapi

Extremly simple. To obtain api_key/api_secret one has to register. User authentication (obtaining auth_token/oauth_token_secret) is performed first time the script below is executed. The credentials are stored in ./flickr/oauth-tokens.sqlite.

I experienced an error sqlite3.OperationalError: no such table while using genuine flickrapi (ie installed from a Debian package). Installing via pip install fixed the problem. Also perms should be write not read as in a documentation (https://stuvel.eu/flickrapi-doc/3-auth.html#non-web-applications) Thats all...

#!/usr/bin/env python
#
# pip install flickrapi
#
# https://stuvel.eu/flickrapi-doc/4-uploading.html#flickr-upload
import flickrapi
import argparse

parser = argparse.ArgumentParser()
parser.add_argument("-p", type=str, help="picture")
parser.add_argument("-t", type=str, help="title")
parser.add_argument("-k", type=str, help="keywords")
args = parser.parse_args()
pic = args.p
pictitle = args.t
pickws = args.k

##

api_key=u'#########################'
api_secret=u'####################'

flickr = flickrapi.FlickrAPI(api_key, api_secret)
flickr.authenticate_via_browser(perms='write')
###################################### ^^^^^
###
flickr.upload(filename=pic, title=pictitle, tags=pickws)
###

czwartek, 29 czerwca 2023

Wycieczka do Rygi/Tallina/Helsinek

Wyjechaliśmy pierwszego maja a pierwszy przystanek był w Kownie, do którego dotarliśmy około 14--15:00. Zwiedziliśmy miasto. Następnego dnia celem była Rygam ale po drodze zwiedzaliśmy pałace w Rundale (wewnątrz) oraz Jełgawie (tylko z zewnątrz). Do Rygi dotarliśmy dość późno w związku z tym i do tego się rozpadało. Pomimo tego zwiedziliśmy stare miasto -- o tyle było łatwo, że za duże to ono nie jest. Celem następnego dnia był już Tallin. Po drodze odwiedzamy Park Narodowy Kemeri a konkretnie Great Kemeri Bog Boardwalk czyli chodzenie po deskach na bagnach Kemeri. Następnie pojechaliśmy obejrzeć zamek w Turaidzie a potem jedziemy do miasta Sigulda. W Siguldzie jest taras widokowy pn. Paradise Hill, wokół którego są malownicze trasy piesze, po których sobie pochodziliśmy. Z Paradise Hill widać zamek w Turaidzie zresztą.

Do Tallina dojechaliśmy 3/5 o 23:00. Następnego dnia pobudka o 4:00 bo na 5:00 trzeba być na przystani promowej. Prom odpływa zaś o 6:00. Zaczynamy zwiedzanie od twierdzy Suomenlinna. Jak się kupi bilet na prom na Suomenlinna, to się dostaje 24 godzinny bilet na komunikację miejską w Helsinkach, ale specjalnie nam się to nie przydało. W Helsinkach do zwiedzania niewiele a nasz prom dopiero odpływa o 22:00. Temperatura koło zera + zadymki śnieżne ale Finowie bez czapek i rękawic. Na rowerach i hulajnogach też...

Następny dzień czyli 5/5 zaczynamy od zwiedzania starego miasta w Tallinie (duże i ciekawe); potem jedziemy do domu. Około 19:00 docieramy do Szawli (że przed Szawlami od strony Rygi jest góra Krzyży, to ją zwiedzamy po drodze żeby potem nie musieć wracać)

Ostatniego dnia dojeżdżamy do domu

ślad ze zdjęciami; album ze zdjęciami.

piątek, 23 czerwca 2023

Modlin-Amman-Birzeit-Amman-Modlin

4/11: Modlin-Amman-Birzeit

Pobudka 2:30 wyjazd 3:00 żeby być w Kwidzynie 4:30 Po drodze dzwoni BP z pytaniem gdzie jestem; się okazuje że miałem być 3:30 w Kwidzynie. Godzina mi się przestawiła nie w tę stronę co trzeba. Szczęśliwym trafem nie mineliśmy bramek na A1 i skręcamy na S7. Mamy się teraz spotkać w Ostródzie. W sumie to nawet nie wyszło źle. Zamiast 100km, jedziemy jakieś 140, ale czasowo to krócej bo po S7. Dojeżdżamy do Modlina, startujemy, lądujemy. W Ammanie czeka na nas Jordańczyk, którego poznaliśmy dwa lata temu. Dowozi nas do granicy z Palestyną, która zresztą jest jakieś 40--50km od Ammanu czyli blisko. Teraz zaczynają się problemy...

Nam się wydawało, że przekroczymy na piechotę granicę jordańską a potem izraelską i pojedziemy z umówionym Palestyńczykiem do hostelu, którego tenże Palestyńczyk jest właścicielem i u którego BP wynajęła pokój. Byliśmy w grubym błędzie: to jest dużo bardziej skomplikowane i kosztowne. Piechotą idziemy do kanciapy gdzie odbywa się jordańska kontrola paszportowo-wizowa.. Tam czekamy około godziny nie wiadomo na co. Potem każą nam wsiadać do autobusu, za który trzeba zapłacić po 20 USD (osoba + walizka). Tym autobusem wiozą nas na granicę izraelską bo pomiędzy obu granicami jest 2--3km ziemi niczyjej. Tam trzeba oddać walizkę (jak na lotnisku). Czekamy tym razem ponad 2 godziny. Jakieś pytania o liczbę dzieci i status małżeński, czy się pracuje itp. Sprawdzimy teraz wasze odpowiedzi mówi ten co pytał... Akurat (ale nic nie mówię...)

Wreszcie coś się ruszyło. Przychodzi jakiś gość co każe nam iść za sobą nie wiadomo po co i jeszcze paru innych. Tylko paszportu ciągle nie ma no i walizki. W naszej sprawie rośnie liczba funkcjonariuszy. Prawdziwe konsylium. Coś tam ustalają. Czas płynie. Wreszcie pojawia się ten co pytał o dzieci. Widocznie sprawdził że mam. Daje pozwolenie na wjazd (w postaci niebieskiego kartonika wielkości dużej wizytówki). Inny każde iść za sobą i na horyzoncie pojawiają się nawet nasze walizki. Taki drobiazg: od wejścia na granicę jordańską do wyjścia na granicy izraelskiej zero WC-tów.

Teraz kolejne niedomówienie: nie wiedzieliśmy, że nasz Palestyńczyk (co ma nas zawieść) nie może podjechać pod granicę. Trzeba wyjechać albo autobusem albo taksówką za strefę zakazaną dla Palestyńczyków. Czysta żydowska złośliwość. Przecież granica jest jordańsko-palestyńska (zresztą na izraelsko-palestyńskiej jest mur pod niebo) więc posterunek mógłby być zaraz za budynkiem przejścia a nie 2 km od niego.

Taksówka kosztuje 30 USD. Jedzie się nią 2--3 km maksimum. Wreszcie odbiera na Palestyńczyk i dowozi na miejsce czyli do wioski Jifna pod Ramallah. Jest już noc, droga górzysta i kręta w pewnym miejscu a gość jedzie jak Kubica. I am a race driver... Myślałem że żartuje, potem się okazało że nie.

Palestyńczyk jest chrześcijaninem BTW a nie muzułmaninem. Jifna to wioska chrześcijańska. Others come and go we live here for 2000 years. -- mówi nasz gospodarz. No tak, ale do granicy nie może podjechać, a Żyd od 10 lat spod Uralu jak najbardziej... Jest około 22:00 idziemy spać.

Obok Jifna jest miasteczko Birzeit, w nim uniwersytet, na który będziemy chodzić od poniedziałku do czwartku. W piątek wracamy do Ammanu.

5/11--8/11: Birzeit

Rano idziemy na uniwersytet. Około 4,5km ale pod górę głównie więc z zamiarem złapania taksówki po drodze. Wybieram w nawigacji najkrótszą drogę co jest błędem bo droga ta jednocześnie pozbawia nas możliwości złapania czegokolwiek. Mówiąc dokładnie na początku zatrzymuje się jedna i gość chce 4 USD. Wsiadamy pytamy się czy wie gdzie jechać, pokazuję mu trasę na mapie. Facet zmienia zdanie, chce 20 USD. Wysiadamy. Idziemy dalej i coraz bardziej pod górę i coraz bardziej odludnie. Cudem jakimś pojawia się taksówka. Za 8 USD wiezie nas na uniwersytet.

Gość też nie wie gdzie ten uniwersytet jest, albo nie rozumie co do niego mówimy. Z pomocą mapy dojeżdżamy. Facet rozmawia ze strażnikami na bramie, strażnicy rozmawiają z nami. My im mówimy że chcemy się dostać na Faculty of Law. Pokazujemy zaproszenia (po angielsku). W rezultacie nasz kierowca zawraca i jedziemy z powrotem. Nie wiemy czemu... Uniwersytet ma dwa kampusy? Po jakimś kilometrze nasz kierowca zaczepia młodego człowieka idącego ulicą z pytaniem (po arabsku) czy tamten mówi po angielsku (tak się domyślamy). Mówi, nawet dobrze bo to student anglistyki. Dzięki niemu i przez zupełny przypadek nie błądzimy. Pokazuje nam Faculty of Law. Wchodzimy, ale co dalej? Pytamy się kogoś kto wygląda na wykładowcę. Odpowiada coś w rodzaju: że Faculty of Law ma kilka budynków i ten którego szukamy jest gdzie indziej. Mówi nawet gdzie, ale nie rozumiemy jego wskazówki. Za to rozumiemy że jesteśmy 5-tą osobą, której dziś to wyjaśnia. Wygląda, że nie tylko my mamy problem.

Idziemy i zaczepia nas młoda kobieta w samochodzie. Organizatorka konferencji. Dotarliśmy do celu (nawet nas podwiozła). Reasumując: żeby nie taksówka-widmo, której nie powinno być na zadupiu, student-anglista + pani w samochodzie to byśmy mogli i do obiadu szukać. Kilku uczestników konferencji zresztą notuje 24h spóźnienia co idzie na żydowskich okupantów na granicy (nie jestem pewny czy to wyłącznie ich wina :-) )

Poza tym moja mapa oflajnowa ma domyślne opisy lokalne czyli po arabsku/hebrajsku, nic nie kumam zmieniam na angielski. O teraz komfortowo wszystko jasne i wiem gdzie jestem i gdzie jechać. Chyba ze stresu nie przychodzi mi do głowy że to działa także w drugą stronę:-) Dopiero po powrocie mnie olśniło czemu kierowcy nie potrafili dojechać mimo pokazywania mapy. Też bym nie potrafił.

Potem jest dzień pierwszy konferencji. Uniwersytet się przedstawia, my się przedstawiamy. Są ludzie z całego świata, USA, Chiny dużo Włochów i Hiszpanów. Chinki w dwóch wariantach: miejscowe co pracują na Birzit Univ (ucząc chińskiego) i takie co przyjechały z Chin. Uczą nas przez 30 minut podstaw arabskiego:-) W szczególności mają tutaj PAS (Palestinian Arabic Studies) obliczone jak się wydaje na cudzoziemców. Jeden problem kurs trwa 3 miesiące. Czemu tylko tyle? Bo żydzi dają 3 miesięczne wizy. Ten kraj nie ma lotniska i własnych granic. Nie ma własniej waluty. Internet tylko 3G--więcej nie daje żydowski telekom. Pomimo tego kampus jest imponująco duży, nowoczesny i czysty. 15 tysięcy studentów w tym 70% to kobiety. Zresztą w całej Palestynie 70% studentów to kobiety. Paradoksalnie sprzyja temu pozycja kobiet w społeczeństwie. Mężczyźnie idą do pracy wspomagać budżet rodzinny, kobiety nie mają tego obowiązku. Pauperyzacja skutkuje feminizacją.

Po sesji lunch z maklubą w roli głównej, po którym wracamy z tym samym taksówkarzem do domu. BP wzięła od niego telefon i wysyła mu SMSy. Strach dzwonić po inne taxi bo jak się dogadać? Czekamy na dziada chyba ze 45minut ale w końcu przyjeżdża.

Wtorek rano ma przyjechać na umówioną godzinę, ale znowu się spóźnia dramatycznie. Gwoździem drugigo dnia konferencji są targi studenckie gdzie się prezentujemy z naszą alma mater. Za to lunch jest mniej wystawny a nawet dość postny: manouche-zatar + arbuz. Chleb jest pieczony na naszych oczach w piecu na węgiel drzewny. Dzień kończy zwiedzanie starego miasta w Birzeit.

Środa. Dzień jak co dzień tylko taksówkarz przyjechał na czas rano i lunch bardziej konkretny co o tyle dziwne, że wieczorem gala dinner w Ramallah. Umawiają nas z wykładocami na wydziale ekonomicznym. Dwaj panowie w wieku 40 lat na oko. Jeden jest byłym a drugi obecnym dziekanem. Obaj dobrze mówią po angielsku (zresztą staff co do zasady dobrze mówi; ale już studenci co do zasady nie). Jeden deklaruje się jako ekonometryk. Omawiają problemy badawcze (The Walls Impact in the Occupied West Bank.

Life motywem w wystąpieniach Palestyńczyków jest apartheid i Izraelskie szykany. Jak piszą (naukowo) o okupacji to raczej albo jest to odrzucane albo grzeźnie w wiecznych recenzjach. Nawet jak przesadzają to pewnie mają wiele racji. Wg nich pomaga współautorstwo z kimś spoza Palestyny (NB wyżej wymienione The Walls Impact in the Occupied West Bank ma współautora z Francji)

Sprawy organizacyjne że tak powiem o tyle się skomplikowały, że gość co nas woził mówi, że nie może przyjechać po południu ani zawieźć nas do Ramallah. BP popełniła gruby błąd wczoraj, że zgodziła się żeby dosiadły się do niej dwie współuczestniczki naszej konferencji, które teraz bezczelnie nam go odbiły. A że mieszkają w Ramallah to on woli jeździć z nimi do Ramallah niż z nami do Jifny bo ma więcej płacone. BP klnie jak szewc...

BP mówi że się źle czuje i nie jedzie na galę. Dobra jadę sam, wolałbym razem ale rozumiem: transport niepewny i gorąco jak cholera. A do drogi na Ramallah gdzie jest szansa że coś się złapie 0,5km z nachyleniem 20%. Pytałem się gospodarzy (konferencji) jak dojechać do Ramallah, a oni że public transport. Albo mikrobusy (pomarańczowe) albo taksówki (żółte). Idę do Ramallah, po drodze mija mijają mnie 4 mikrobusy i żaden nie staje. Cholera znowu coś jest inaczej niż w opisie. W nawigacji 8km, teoretycznie da się dojść, na szczęście nie trzeba--piąty mikrobus staje. Za ile do Ramallah? Za pięć... Czego USD? Nie szekli (czyli jakieś 25% ceny w dolarach) Nie mam szekli. Daję 5 dolarów w zamian dają mi 10 szekli...

Dojeżdżamy do Ramallah. Mam 1,5 godziny na obejrzenie centrum. Zamieniam 20 USD na circa 75 szekli żeby ciągle nie kupować za dolary. W szczególności też żeby mieć na powrót. Potem gala dinner. Około 22:00 wracamy do domu. Dwie panie z Uniwersytetu mieszkają w Birzet, wiozą mnie do siebie. W miasteczku podjeżdżają pod kanciapę-postój taksówek. Powrót z Birzeit do Jifny 15 szekli (zamiast 8USD które bierze od nas ten co nas woził do tej pory). Problem tylko jak takiego taniego zamówić z naszej wsi...

Czwartek. Rano się okazuje, że w Ramallah o północy rozpoczęły się zamieszki. Byli ranni a Żydzi standardowo wyburzyli jeden dom Palestyński. Taka odpowiedzialność zbiorowa jak za Hitlera: w domu mieszkał Palestyńczyk podejrzany o morderstwo Izraelczyka w Jerozolimie, to teraz cała jego rodzina nie ma gdzie mieszkać. Na pewno buduje to zgodę pomiędzy stronami konfliktu.

What the occupation authorities did was a heinous crime, Palestinian Prime Minister Mohammad Shtayyeh was quoted as saying the official WAFA news agency. It turned an entire family overnight into a homeless family.

To podobno było o rzut beretem od restauracji gdzie byliśmy i zaraz obok hotelu gdzie mieszkał współuczestnik konferencji z Włoch (który był naocznym świadkiem tego co się działo a w internecie można taki film znaleść)

W trakcie ostatniego dnia zupełnie przypadkowo pojawia się temat jak wy zamierzacie wrócić do Ammanu? No tak jak przyjechaliśmy. A wizę macie? Kupimy. Ale tam nie można kupić. Jedni twierdzą wprawdzie, że można ale my wolimy zakładać, że nie można. Nasz gospodarz pierwszy raz się wykazał. Ustalił że można wizę kupić on-line i pomógł nam kupić czyli wypełnić formularz. Ostatni punkt konferencji nieoczekiwanie to zakup wizy. Naszym zdaniem i uprzedzając wydarzenia--nie da się kupić na granicy.

9/6: Birzeit-Amman

Piątek rano 7:30 jedziemy na granicę z tym samym Palestyńczykiem co nas przywiózł. Po drodze taki small-talk. Czy nam się podobało. No bardzo tylko wody nie było ciepłej od wtorku. Była. Trzeba było włączyć guziczek. Napisane jest nawet. No tak, pewnie po arabsku...

Hostel naszego Palestyńczyka imponujący 4 kondygnacje po 3 mieszkania. Na ostatniej on mieszka z rodziną i trzema takimi śmiesznymi psami kanapowymi mniejszymi od ratlerka. Jeszcze jeden jasny dowód że to nie muzułmanin. They are afraid of dogs... które nie są halal zresztą. W Ammanie widziałem jednego psa (na smyczy ktoś wieczorem wyszedł na spacer) a w Jifnie było ich pełno. Oprócz psów ma co najmniej 5 samochodów zabytkowych. It was a joke that you are a race rider? No it was not a joke I am. Interesujący człowiek z wielkim domem ale odwozi nas za granicę osobiście za 100 USD. Może dlatego, że lubi jeździć:-).

Pytam się czy to jego ten 4 kondygnacyjny wielki dom, bo może to współwłasność. Nie wyłącznie jego.

Przed Jerycho za płotem z drutem kolaczastym ludzie wyglądający jak Beduini zaganiają stado kóz. Jewish Beduins mówi kierowca. Jewish? Beduins are stateless nomads as far as I know. Jewish not. Żydowski beduin nie jest synem pustyni, jak gdzieś wlezie to warczy że jego. Kurna to czemu Beduin? Bo w namiocie mieszka? Nasz smagły koleżka? Nie ustaliłem...

Mijamy rozjazd na "palestyńską granicę", przez którą też podobno możemy wjechać do Jordanii. Z palestyńskiej się jedzie autobusem na granicę izraelską. Można się domyśleć że "palestyńska" jest tańsza bo obsługuje głównie Palestyńczyków a nie turystów, ale jest dalej od izraelskiej czyli prawdziwej (granicy). Na izraelską się jedzie bezpośrednio jak się ma permit. Nasz Palestyńczyk nie ma, ale żeby był śmieszniej wpuszczają go na punkcie kontrolnym (check-point w oryginale). Radość nasza przedwczesna: na granicy (1km odległości od check-point) drugi szlaban a tam już każą nam wracać na check-point.

Wracamy. Jest 8:40, check-point jest czynny od 9:00 więc trzeba czekać. Kupić bilet na mikrobus (12USD) i prawilno podjechać do granicy. Na granicy 200 PLN opłaty za wypuszczenie z Izraela pn wiza turystyczna (ale my wyjeżdżamy przecież--judeische schwindel jakby powiedział minister Goebbels); potem 6 USD za autobus na granicę Jordańską czyli taniej niż jak się wjeżdżało. Autobus dojeżdża do granicy gdzie kierowca mówi: passports and visas. No to ciekawe co by było jakbyśmy nie mieli wizy, bo wszyscy mają. Kierowca jest w koszuli i dżinsach nie jakiś mundurowy. Bierze kupę paszportów i sobie gdzieś idzie. Takie standardy...

Za 10 minut wraca. Pokazuje ręką gdzie mamy iść. Panie ale gdzie paszporty? Się domyślamy z gestykulacji, że tam gdzie mamy iść...

Z Jordańskiej granicy jedziemy za 25JOD + 5EUR do Ammanu już bez problemów i całkiem szybko. W hotelu jesteśmy przed 11:00 ale uprzejmie nas wpuszczają do pokoju. Dziś zwiedzanie starego miasta ale w Ammanie jutro jedziemy na górę Nebo oraz do Jaresh. Zamawiamy w tym celu taksówkę w hotelu (50 JOD).

Po południu odzywa się nasz znajomy Jordańczyk. Odkręcamy taksówkę hotelową. Pojedziemy ze znajomym też za 50JOD.

10/6--11/6: Amman

Wyjeżdżamy o 9:00. Zwiedzamy Nebo--warto (wejście 3JOD). Zwiedzamy Jaresh--jeszcze bardziej warto. Bilet 10 JOD. Wracamy do Ammanu. Wreszcie jakiś normalny dzień i wszystko idzie zgodnie z planem :-), ale jutro już powrót.

Rano idę jeszcze w okolice cytadeli. Kasa zamknięta. Wejście 3JOD (miejscowi 0,25JOD -- 12 razy mniej); O 11:00 przyjeżdża taksówka i jedziemy na lotnisko (20JOD). Koniec wyprawy...

Postscript: wyjechaliśmy 9/06 a 20/06 był zamach w miejscowości Eli, która nb jest 20km od naszego hotelu w Jifnie. Zastrzelono tam czterech Żydów (tzw. osadników -- ale jak można być osadnikiem w kraju zasiedlonym od 10 tys lat -- bo na tyle szacuje się wiek Jerycho?); zginęło dwóch Palestyńskich zamachowców. Od tej pory zginęło tam 20 osób, żydowska tłuszcza niszczy majątek palestyński, armia urządza blokady.

niedziela, 12 lutego 2023

Pro memoria: luty 2023

Sikorski reprezentujący instytucję (zwaną ironicznie Parlamentem) która wydała setki jeżeli nie tysiące rezolucji i oświadczeń w/s równouprawnienia, demokracji i równości w tym a zwłaszcza mniejszości seksualnych jest na utrzymaniu ZEA. Brawo...

Do tego czy to faktycznie ZEA mu płaci to też nie wiadomo. Zakładamy że ci co mu płacą są na tyle uprzejmi że uczciwie się przedstawiają prawdziwym nazwiskiem. Raczej naiwne założenie -- ostatecznie wywiad, to specjaliści od mieszania w głowach i dezinformacji

Wcześniej Radzio błysnął, że rząd PL był umówiony z Rosją w/s podziału Ukrainy. Tę tezę na świecie promują dwa ośrodki propagandowe: Platforma Obywatelska oraz Federacja Rosyjska.

Radio Niemieckie wyemitowało wywiad z 96-letnim Joachim Höppner weteranem bitwy w Ardenach (Wehrmach nie SS; jeszcze?). Ekspert ten zaleca nie wysyłanie broni na Ukrainę, bo to tylko przedłuża wojnę. Niemiecka szczerość warta zapamiętania. Oni nigdy się nie zdenazyfikowali, dostali wpierdol to wiedzą, że nie warto podskakiwać jak za Hitlera ale tylko tyle. Np. po 75 latach ciągle nie odróżniają wojny obronnej od napastniczej...

Wcześniej wywiad z ex-ambasadorem Niemiec w PL (cf https://archive.ph/GDmHL) pod elektryzującym tytułem Polski rząd chce ograniczyć wpływy Niemiec w Europie Pytanie: wielu decydentów w Berlinie niechętnie podejmuje [teraz] inicjatywy, licząc na to, jesienią zmieni się rząd w Warszawie. Odpowiedź: Nawet jeśli opozycja wygra tegoroczne wybory, nie będzie powrotu do status quo sprzed 2015 roku. Kraj się zmienił.

Na czym polegało to korzystne [dla Niemiec?] status quo za Tuska, do którego nie ma powrotu? [Pytanie nie pada]

Prezydent Duda odesłał ustawę w/s SN do TK. Konstytucyjna Ustawa negocjowana z Komisją Europejską (kuriozum #1) przyjęta głosami 192 bodajże posłów PiS (kuriozum #2).

W sprawie, która ma tak fundamentalne znaczenie, że od siedmiu lat jest #1 przedmiotem zainteresowania opozycji, mediów światowych oraz KE oczywiście, jak przyszło co do czego opozycja z PO na czele wstrzymała się od głosu. Das Ist Satire powiedzieli w Berlinie zapewne.

Pomimo tego dla wielu winny jest Duda. Komisarz J. Wojciechowski (cf https://twitter.com/jwojc/status/1624542190717247488): Perspektywa wyborczego zwycięstwa ZP wyraźnie się oddaliła Chciałbym mieć argumenty, że analiza autora nie jest trafna ale ich nie mam. I tym razem to nie w Brukseli jest problem.

KE miałaby sfinansować wyborcze zwycięstwo PiS (bo przecież nie chodzi o SN, tylko o te ,,wstrzymane'' pieniądze), a że tego nie zrobi to wina Dudy? Wygląda, że pobyt w Brukseli jest korzystny finansowo, ale szkodzi na głowę (po Sikorskim już drugi przypadek).

sobota, 4 lutego 2023

Raspberry Pi Zero

Że pi zdrożało nieprzyzwoicie przypomniałem sobie, że mam jeszcze trzy egzemplarze modelu zero w wersji bez wbudowanego w płytkę Wi-Fi

Pi ma mieć tylko kamerę i termometr DS18B20, ale karta Wi-Fi wymaga przejściówki USB-Mini USB żeby ją wsadzić. Kupiłem coś takiego za 3 PLN na Allegro. Teraz mogą instalować system:

snap install rpi-imager

Instaluje program do instalowania systemu na kartach SD. Instalacja idzie błyskiem.

W /boot dodaję plik ssh (może być pusty) żeby przy starcie uruchomił się demon SSH

Podobnie żeby przy starcie system połączył się z siecią Wi-FI plik /etc/wpa_supplicant/wpa_supplicant.conf powinien zawierać coś w rodzaju:

   ctrl_interface=DIR=/var/run/wpa_supplicant GROUP=netdev
   update_config=1
   country=US
   
   network={
       ssid="NETWORK_NAME"
       psk="password"
       key_mgmt=WPA-PSK
   }

Teraz się okazało, że i tak się nie połączy, bo nie ma normalnego użytkownika w systemie. Takiego użytkownika można utworzyć na etapie tworzenia karty systemowej (czyli za pomocą rpi-imager; tam zresztą też można podać namiary na sieć WiFi a nie grzebać w pliku wpa_supplicant.conf.) No ale ja tego nie zrobiłem.

Na szczęście nie trzeba uruchamiać rpi-imager powtórnie. Wystarczy znowu dłubnąć w plikach konfiguracyjnych, konkretnie Należy utworzyć plik userconf.txt w katalogu /boot. W tym pliku wpisać (jeden wiersz):

pi:$6$/XOZsG1X0IAbhXB0$wYZHRkvib0SUKQA3KVAxofPR.JsFAbI2NCue2znGvhRsQobVdllFXyQZ7fMSvAoyEj8MfHtkMeSZT7IRIixg01

No to jest hasło raspberry dla użytkownika pi

Teraz już zadziała

  ssh -l pi 192.168.1.cośtam

Teraz:

sudo raspi-config
## uaktywniam kamerę i 1Wire
sudo apt update
sudo apt upgrade

Kamera działa. Termometr działa

Dodaję niezbędne pakiety. Nie za dużo bo to wolny komputer. Ma robić zdjęcia, mierzyć temperaturę i wysyłać na Twittera i githuba.

apt -y install ncftp sshfs vim mc \
 imagemagick imagemagick-6-common imagemagick-6.q16 \
 python3-tweepy 

Kopiuję niezbędne skrypty konfiguracyjne .netrc oraz .gitconfig żeby móc zapisywać do repozytoriów githuba.

## .netrc
machine github.com
        login hrpunio
        password ghp_######

## .gitconfig
[user]
        name = tomasz przechlewski
        email = rudolf.von.ems@gmail.com
[github]
        user = hrpunio
        token = 650000000000000000000000
[credential]
        helper = cache

Ten pierwszy to chyba niepotrzebny.

Wszystko zamykam w puszce pn Puszka elektryczna natynkowa Elektro-Plast 0251-00 135x135x42mm, która mieści płytkę, i kamerę. Robię w niej dziurę na kamerę oraz drugą na przewody. Dla Rpi-Zero jest miejsca aż nadto; Rpi-3 też się zmieści BTW, nawet z kamerą OV5647/5MP/175 stopni, która ma znacznie większy obiektyw (wystaje z puszki.)

poniedziałek, 30 stycznia 2023

Aktualizacja raspberry na Zawodziu

Mam na działce trzy raspberry pi, każde wyposażone w standardową kamerę oraz czujnik BME 280 (temperatura/ciśnienie/wilgotność/.)

Ponieważ czujnik czasami szwankował co być może było spowodowane kiepskim montażem, a kamera robiła zdjęcia kiepskiej jakości, to sobie wymyśliłem upgrade. Konkretnie, że zmienię kamerę na OV5647/5MP z szerokokątnym obiektywem (175 stopni), a do BME 280 dodam niezawodny DS18B20, który wprawdzie mierzy tylko temperaturę ale za to dokładnie.

Połączenia wtyki czujników/GPIO są następujące:

  • BME280: Vcc--01, SDA--03, SCL--05, Gnd---06.
  • DS18B20: Vcc--17, SDA--07 oraz Gnd--09.

Podłączyłem wszystko tym razem porządniej (a przynajmniej tak mi się wydaje.) Nowa kamera wymagała większej dziury i innego sposobu umocowania na pokrywie obudowy.

Dla przypomnienia: BME 280 testuje się czy działa wydając polecenie:

i2cdetect -y 1

Co powinno skutkować wypisaniem kilkudziesięciu kresek i liczby 76. Jeżeli są same kreski coś nie działa.

Czujnik DS18B20 z kolei powinien być widoczny tutaj:

ls -l /sys/bus/w1/devices/w1_bus_master1/

Tam powinien być numer czujnika, moim przypadku jest to 28-4680e30264ff. Temperaturę się czyta po prostu

#!/bin/bash
# Odczyt temperatury z zapisem do loga  
LOG_DIR=/home/pi/Logs/Digitemp

SENS="28-4680e30264ff"
TIME="`date "+%Y%m%d%H%M%S"`"
TEMP="`cat /sys/bus/w1/devices/${S1}/w1_slave | tr '\n' ' '`"

echo "$TIME;$SENS;$TEMP" >> $LOG_DIR/digitemp.log

Przy okazji przetestowałem też AHT10 (temperatura/wilgotność), który działa ale z obsługą jest już słabo. Znalazłem mianowicie skrypt w Pythonie drukujący temperaturę z dokładnością do stopnia a innych skryptów, które by podawały dokładniej, nie udało mi się uruchomić. W google zresztą podejrzanie mało informacji na temat AHT10+raspberry.

Przy okazji też przetestowałem patent na skonfigurowanie rpi z wieloma sieciami WiFi:

 /etc/wpa_supplicant/wpa_supplicant.conf
##====
ctrl_interface=DIR=/var/run/wpa_supplicant GROUP=netdev
update_config=1

network={
        ssid="network1"
        psk="password1"
        id_str="id-string1"
}

network={
        ssid="network2"
        psk="password2"
        id_str="id-string2"
}

Teraz mogę sobie przynieść pi z działki, włączyć i mi się połączy z WiFi w domu też:-)

poniedziałek, 23 stycznia 2023

Chujom i gnidom precz

Każdego kto działa na szkodę zwycięstwa Ukrainy uważam za gnidę i skończonego chuja:

,,Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie.''

Tego nie powiedział Braun czy Mikke tylko Radosław Sikorski zapytany w radiu BzDet, czy wierzy w to, że rząd PiS myślał przez chwilę o rozbiorze Ukrainy.

Jego szef Tusk zaś podobno ma świetne relacje z Niemcami. Dostał od nich prestiżową m.in. nagrodę im. Karola Wielkiego + medali więcej niż miał ich Breżniew. Bez poparcia Niemców nie byłby przewodniczącym Rady Europejskiej. I co? Jakaś krytyka polityki niemieckiej teraz? A własnego rządu? No właśnie...

sobota, 21 stycznia 2023

Trzy dni w Wenecji

Odwiedziliśmy też Padwę. Polecieliśmy w poniedziałek 9 stycznia w nocy, a wróciliśmy w piątek 13 styczna, wypełnionym może w 40% samolotem Ryanair.

Jak jest w Wenecji to każdy kto był to wie, a kto nie był to powinien pojechać. My byliśmy pierwszy raz...

Ślad ze zdjęciami jest tutaj (albo tutaj) a same zdjęcia na flickr.com.

środa, 18 stycznia 2023

Odtworzenie systemu na Sheevaplug

Padł system na Sheevie #2 w taki tajemniczy sposób, że częściowo działał, ale nie do końca. Mianowicie system wchodził w tryb awaryjny bez jakiś wyraźnych komunikatów czemu tak robi. Karta sprawdzana fsck nie wykazywała żadnych błędów.

Po dłuższej szarpaninie zdecydowałem system odtworzyć na nowej karcie a moje dane przegrać ze starej.

Ponieważ akurat ta Sheeva była czas temu aktualizowana więc miała aktualny firmware. Wystarczyło nagrać co trzeba na czystą kartę (sformatowaną jako ext2) i dalej poszło bezszmerowo w tym sensie, że cała moja instrukcja opublikowana na tym blogu jakiś czas temu okazała się w 100% aktualna.

Po zainstalowaniu systemu takim oto sprytnym skryptem ustaliłem jakie pakiety doinstalowałem z wiersza poleceń (czyli brakuje ich w nowym systemie):

!/bin/bash
#(zcat $(ls -tr /var/log/apt/history.log*.gz); cat /var/log/apt/history.log) 2>/dev/null | \
(zcat $(ls -tr history.log*.gz); cat history.log) 2>/dev/null | \
  egrep '^(Start-Date:|Commandline:)' | \
  grep -v aptdaemon | \
  egrep '^Commandline:'

Jeszcze trzeba się było dopisać do grupy dialout żeby działał pomiar temperatury (który korzysta z /dev/ttyUSB0):

usermod -a -G dialout tomek

niedziela, 1 stycznia 2023

Darrell Huff. How to lie with statistics

How to lie with statistics

Zdjęcie Gatesa (z 2015 roku) w połączeniu z faktem, że Gates finasował badania w dziedzinie epidemiologii (na John Hopkins University) stało się ,,dowodem'' dla różnych szurów, których w USA nie brakuje, iż za pandemią COVID19 stał Gates.

A book written by Darrell Huff in 1954 presenting an introduction to statistics for the general reader. Not a statistician, Huff was a journalist [...]

In the 1960/1970s, it became a standard textbook introduction to the subject of statistics for many college students [...] one of the best-selling statistics books in history.

https://en.wikipedia.org/wiki/How_to_Lie_with_Statistics

Książeczka składa się z 10 rozdziałów i jest napisana w prowokacyjny, sposób (nienaukowy). Nie była przetłumaczona na język polski. Poszczególne rozdziały można powiedzieć przeszły do legendy i jak się wpisze tytuł rozdziału do google to zwykle można znaleźć setki tysięcy stron cytujących... Osobiście nie widzę nic aż tak nadzwyczajnego w tej książce. Przedstawia kilkanaście sposobów manipulacji, w miarę oczywistych. Miejscami gubi wątek w tym sensie, że są rozdziały lepsze (zaznaczone plusem poniżej) i gorsze. Ale ponieważ jest tak znana to poniżej strzeszczenie:

r1+: a sample with the built-in bias czyli niereprezentatywność próby; że ciężko jest zebrać próbę reprezentatywną (z różnych powodów).

r2: the well chosen average czyli sztuczki nt. średniej. Zarówno co jest uśredniane (who's included), jak i jak jest uśredniane (średnia vs mediana)

r3+: the little figures that are not there. Niejasne/nieznane szczegóły wyników analizy (statystycznie nieistotne rezulataty ogłaszane bez podania, że są nieistotne--albo średnie dla rozkładów daleko różnych od normalnych)

r4: to samo co #r3 przy założeniu że pomiar jest mocno przybliżony przez co zaobserwowane różnice nie mają specjalnie znaczenia (bo ewentualny błąd jest większy niż różnice)

r5+: The gee-whiz graph aka zmyłkowe wykresy (głównie nie zaczynająca się od zera oś 0Y) (cf https://en.wikipedia.org/wiki/Gee_Whiz albo https://en.wikipedia.org/wiki/Misleading_graph)

r6+: The one dimensional picture aka zmyłkowe wykresy cd (porównywanie jednowymiarowych wielkości w 2D albo 3D; cf https://thejeshgn.com/2017/11/17/how-to-lie-with-graphs/)

r7+: semiattached figure. Using one thing as a way to claim proof of something else, even though there's no correlation between the two (teza i dowód nie są ze sobą powiązane niczym oprócz wrażenia że są; https://www.secjuice.com/the-semi-attached-figure/)

r8: post hoc Rides Again. Korelacja to nie przyczynowość; dla mnie najbardziej mętny rozdział ale też temat chyba najtrudniejszy do przybliżenia na poziomie Idiots Guide

r9: How to statisticulate: Misinforming people by the use of statistical material might be called statistical manipulation, in a word, Statisticulation. (ten rozdzialik to podsumowanie r1--r8)

r10++: how to talk back to statistics. Dwa plusy to nie przypadek bo chyba najciekawszy: Jak się nie dać oszukać kiepskiej statystyce w pięciu krokach.

Pięć kroków Huffa

Who Says So? (ludzie mają interesy, osoby zainteresowane mogą nie mówić prawdy);

How Does He Know? (pomiar jest często wysoce wadliwy);

What's Missing? (analiza jest niejasna/niepełna);

Many figures (liczb nie rysunków) lose meaning because a comparison is missing. Mój przykład: kobiety w PL nie rodzą dzieci; przeciętny wiek matki w momencie urodzenia dziecka to 27 lat. [czego NIE powiedziano: W całej Europie tak jest]

Did Somebody Change The Subject? (czy teza i dowód są logicznie powiązane czy tylko sprawiają takie wrażenie)

Does It Make Sense? (ogólnie czy coś z tego wynika na poziomie zdrowego rozsądku)

Bibliografia

Darrell Huff. How to lie with statistics (142 strony/a5) https://en.wikipedia.org/wiki/How_to_Lie_with_Statistics