poniedziałek, 26 grudnia 2016

Paradoks postępaka

Widzę w Internetach dużo kuriozalnych wpisów, w tym a zwłaszcza popełnionych przez ludzi deklarujących tzw. postępowe poglądy (przykład z niejakiego pana Wimmera -- dumnie przyznającego się do bycia (de)funkcyjnym członkiem tzw. Komitetu Obrony Demokracji -- w załączeniu).

Zrekapitulujmy zatem fakty:

#1: 25 grudnia 2016 wojskowy samolot transportowy lecący z podmoskiewskiego lotniska wojskowego Czkałowski do bazy lotniczej Hmejmim/Latakia (Syria) na noworoczne występy dla rosyjskich żołnierzy rozbija się niedaleko Soczi/Krym ok. 5.30 (czasu lokalnego/ 3.30 polskiego). Nikt nie ocalał. Giną m.in. żołnierze propagandowego oddziału Armii Czerwonej znanego pod nazwą Chór Aleksandrowa. Odział leciał zapewne wesprzeć morale (nadwątlone z całą pewnością mordowaniem kobiet i dzieci--można by sądzić po tym co piszą/nadają postępowe media na całym świecie, i nie tylko postępowe w tym wypadku BTW) rosyjskich lotników, więc chyba dobrze że nie doleciał? Niskie morale--więcej kobiet, dzieci i szpitali dziecięcych ocaleje...

#2: po serii porażek (Brexit, Trump itp.) postępacy znaleźli sobie nowego czarnego luda i nowe tłumaczenie (aka teoria spiskowa) czemu od pewnego czasu biorą spektakularnie/regularnie w djupę: niezwykle skuteczną ruską propagandę (#RuskiTroll, dawniej #CzarnaWołga). Powtórzę: skoro niezwykle niebezpieczni, bo skuteczni funkcjonariusze tej propagandy polegli, no to chyba dobrze. Oczywiście jak ginie człowiek itp, no ale na wojnie żołnierze giną--taka jest logika wojny: my albo oni, więc lepiej, że oni a nie my...

#konkluzja: nie zaraz, wielka strata dla kultury, ojej jaka tragedia. Nie-po-we-to-wana.

PS: i jeszcze kuriozalna ale i charakterystyczna dla tej grupy ludzi dyskusja po oświadczeniu p. Chabika, w tym tzw. miażdżący argument gimbazy: czy po Einsteinie też nie należało płakać, bo pracując przy bombie A był złym człowiekiem (sic!). Ach ci IYI (Intelectual Yet Idiot), może i był, ale pracował dla nas, a nie dla 3-ciej Rzeszy idioto.

środa, 21 grudnia 2016

Instalowanie skype w Fedora Linux

W zasadzie nie używam ale Elka chciała, w sumie też nie wiadomo po co. Okazało się że działa bezproblemowo, nie licząc problemu polegającego na blokowaniu ekranu logowania komunikatem o rzekomym błędzie nieprawidłowego adresu email (program nie czeka na wpisanie kompletnego emaila, tylko wyświetla okno z tekstem o błędzie i ni-chu-chu pozbyć się tego okna).

Skopiowane z tej strony.

## Doinstalowanie ew. brakujących zależności:
yum install alsa-lib.i686 fontconfig.i686 freetype.i686 \
  glib2.i686 libSM.i686 libXScrnSaver.i686 libXi.i686 \
  libXrandr.i686 libXrender.i686 libXv.i686 libstdc++.i686 \
  pulseaudio-libs.i686 qt.i686 qt-x11.i686 zlib.i686 qtwebkit.i686

## Ściągnięcie skype:
wget --trust-server-names http://www.skype.com/go/getskype-linux-dynamic

mkdir /opt/skype
tar xvf skype-4.3* -C /opt/skype --strip-components=1

## Link skype.desktop ##
ln -s /opt/skype/skype.desktop /usr/share/applications/skype.desktop

## Link icons (copy and paste all rows at once) ##
## Thank you Andrej Podzimek for this code and idea ##
for icon in /opt/skype/icons/*; do
ressuffix="${icon##*_}"
res="${ressuffix%%.*}"
ln -s "$icon" /usr/share/icons/hicolor/"$res"/apps/skype.png
done

## Update gtk icon cache (needed at least Gnome/GTK envorinments) ##
gtk-update-icon-cache /usr/share/icons/hicolor

## Create empty /usr/bin/skype file and set permissions ##
touch /usr/bin/skype
chmod 755 /usr/bin/skype

Teraz należy na przykład stworzyć plik skype w katalogu /usr/local/bin:

#!/bin/sh
export SKYPE_HOME="/opt/skype"
 
$SKYPE_HOME/skype --resources=$SKYPE_HOME $*

I to wszystko.

wtorek, 20 grudnia 2016

Moje placki z dyni i ziemniaków

Już się chwaliłem, że jestem wielkim fanem dyni. Potrafię zrobić zupę, placki a nawet ciasto (opisane w innym wpisie na tym blogu). No i zapiec w piekarniku:-) Jak wszystkie dania z dyni, które potrafię wykonać, placki są bardzo proste w przygotowaniu. Składniki:

200 g utartej na tarce dyni

200 g utartych na tarce ziemniaków (waga po odlaniu wody)

50 g cebuli (drobno posiekanej/utartej na tarce)

1 jajko (60 g)

20 g mąki tortowej

Ponadto: zielona pietruszka/szczypiorek (co kto woli), zioła (oregano/prowansalskie). Ja robię placki na ostro (jak robię dla siebie): dodaję ostrą paprykę i dużo pieprzu.

Wszystko należy wymieszać na jednolitą masę, która powinna być w miarę sucha (inaczej będzie problem z usmażeniem). Smażę na minimalnej ilości tłuszczu. Placki dają się smażyć i nie przywierają nawet jak cały olej wsiąkł we wcześniej usmażone i patelnia jest (prawie) sucha.

W tę niedzielę przygotowałem 6 powyższych porcji na okoliczność obiadu z teściową/teściem plus rodzina szwagierki, co dało 6 x 40 = 2,4kg tartej dyni i kartofli. Nie było łatwo ale dałem radę; zresztą okazało się, że grubo przesadziłem i pół placków zostało. Do placków był łosoś pieczony w piekarniku, a na deser ciasto z dyni (do tego była jeszcze zupa rybna, ale kupiona nie własnej roboty).

Montaż błotników SKS Bluemels

Ponieważ zamierzam ostro jeździć w zimie (bo zimy ostatnio się zrobiły dość łagodne) zmodyfikowałem swój rower MTB (koła 26 cali) pod kątem zabezpieczenia przed wodą. Do tej pory używałem błotników szybko montowanych: tylny -- SKS X-Tra Dry zakładany na sztycę plus jakiś tam tani przedni nasadzany na szynę przymocowaną do plastikowego korka wbitego w dziurę w rurze widelca. Patent na przedni widelec jest fajny, ale błotniki -- ponieważ jednak znajdują się w znacznej odległości od opony -- nie zabezpieczają przed wodą jak błotniki zamontowane porządnie.

Zdecydowałem się zatem na takie porządne i wybrałem SKS Bluemels. Do nabycia w CentrumRowerowym.pl za circa 95 PLN (z dostawą). Przed zakupem w CR sprawdziłem czy aby ktoś nie sprzedaje takowych na OLX. I faktycznie sprzedawał, praktycznie nowe, za 70 PLN (z dostawą). Bonusem zakupu na OLX było też to, że pierwszy właściciel poprzykręcał te wszystkie druty, nakładki i śrubki, oszczędzając mi pewnie ze dwie godziny albo i więcej.

Montaż tylnego nie stanowił problemu: mój zmodyfikowany Author Traction ma dziury na błotniki w tylnym widelcu. Z przednim było gorzej -- widelec nie ma dziur montażowych. Kupiłem zatem na Allegro, w sklepie z częściami samochodowymi, cztery aluminiowe opaski/obejmy w osłonie gumowej-- z tego co mi się wydaje te obejmy normalnie używane są do tuningu motocykli czy coś w tym stylu. Z dostawą za obejmy zapłaciłem 40 PLN, czyli więcej niż 50% tego co za błotniki. Trochę dużo ale niech tam, bez dziadowania ma być...

Plan był taki, że dwie obejmy przykręcone na dole goleni widelca posłużą do przymocowania drutów, a do dwóch przymocowanych na górze dokręcę poprzeczną blaszkę, do której z kolei przyśrubuję błotnik (za uchwyt z dziurą, który normalnie pasuje do dziury w widelcu). Na razie szukam estetycznej blaszki i prowizorycznie unieruchomiłem błotnik opaskami zaciskowymi, ale już wiem że plan był dobry i błotnik dało się elegancko wpasować tak że nie lata, nie hałasuje i da się dość szybko zdemontować/zamontować z powrotem (trzeba było w tym celu trochę skrócić druty). No dałem radę tym razem...

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Kto nie ryzykuje nie pije szampana czyli kamera Contour #3

Na OLX kupiłem jeszcze jedną kamerę Contour (w wersji ROAM). Sprzedawana jako uszkodzona ponieważ nie ładuje się za 50 PLN. Myślę sobie bierę -- same uchwyty tyle są warte, o częściach zamiennych do moich dwóch pozostałych Contourów nie wspominając.

Contour/Roam ma wbudowany/niewymienny akumulator (o czym przyznam nie miałem pojęcia). Formatowanie karty odbywa się przez wsadzenie szpilki do dziury znajdującej się na tylnej ściance (zamiast przyciśnięcia niewielkiego guziczka jak w innych modelach). W mojej kamerze formatowanie jakby nie działa--wtykam szpilkę a reakcji nie ma; tyle że to nie problem, bo mogę sformatować inną kamerą (a być może i zewnętrznym programem, ponieważ tworzona podczas tzw. formatowania struktura katalogów nie wydaje się za skomplikowana).

Się okazało, że po wsadzeniu sformatowanej karty kamera się elegancko naładowała i jest moim zdaniem w 100% sprawna. Co więcej stała się moją ulubioną, bo akumulator (wbudowany) trzyma jakieś 30 minut dłużej niż w tych modelach w których jest wymienny (2,5 godziny vs 2 godziny).

No więc właśnie w taki sposób stałem się posiadaczem całkiem fajnej kamerki za jedyne 50 PLN :-)

Czujnik 1-Wire, USB-UART i nanoPi Neo

W ramach testowania nanoPi Neo podłączyłem do niego czujnik 18B20. Tym razem nie za pomocą układu MP00202 (FT232RL/DS2480B) który jest dość drogi (circa 60 PLN), ale wykorzystując USB-UART RS232 PL2303HX (za 4,40 PLN na Allegro + wysyłka.)

Podłączenie czujnika jest banalnie proste, mianowicie: styki oznaczone jako GND oraz +5V (na płytce układu USB-UART) łączy się z odpowiednimi stykami czujnika DS18B20, natomiast styki oznaczone jako RX oraz TX należy ze sobą połączyć a następnie połączyć ze stykiem DATA (środkowym) czujnika DS18B20.

I to wszystko. Korzystając z programu digitemp należy użyć digitemp_DS9097 (FT232RL/DS2480B działało z wariantem digitemp_DS9097U).

Nawiasem mówiąc nanoPi Neo działa tak średnio (wyrażając się oględnie), bo już go musiałem reistalować. Na dokładkę przy czytaniu dużych plików z pendrive'a USB się odłączał a system zgłaszał błędy -- powodem było być może zasilanie (jakiś super-wydajny zasilacz by pomógł/aktywny hub?).

Tak czy siak SheevaPlug działa mi bezawaryjnie a nanoPi Neo nie za bardzo.

sobota, 10 grudnia 2016

Moje ciasto z dyni

Jestem wielkim fanem dyni, a potrawy z tego warzywa są jednymi z nielicznych, które przygotowuję sam (bo to proste). Ciasto też jest bardzo proste. Składniki:

400 g utartej na tarce dyni (100 kcal)

240 g mąki (768 kcal)

150 g oleju (1236 kcl)

240 g jaj (4 jajka, 340 kcl)

50 g cukru (lub ksylitolu dla poprawienia dietetyczności, 400 vs 120 kcal)

Ponadto: 1 łyżeczka sody oczyszczonej, 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1 łyżeczka cynamonu, suszone owoce i posiekane orzechy (zamiast rodzynek).

Używam dyni w odmianie Hokkaido, bo nie trzeba jej obierać i podobno jest słodsza (ale można też trzeć tradycyjną dynię).

Używam mąki orkiszowej, można innej.

Można oprócz cynamonu dodać kardamonu i/lub startego imbiru. Ze względów dietetycznych nie polewam ciasta niczym, tylko posypuję wiórkami kokosowymi, i też jest dobre, ale jak ktoś chce to może je oblać polewą (czekoladową na przykład).

Także ze względów dietetycznych redukuję ilość niektórych wysokokalorycznych składników, dodając 3 łyżki stołowe oleju (około 30g) zamiast tych 150 g z przepisu, oraz ograniczając liczbę jajek do 3 (a można, i wyjdzie, bez jajek).

Teraz wszystko należy wymieszać na jednolitą masę dolewając w miarę potrzeby odpowiednią ilość mleka lub mleka kokosowego lub wody. Wariantu z wodą nie ćwiczyłem, zrobiłem raz jeden wariant wegański tego ciasta rezygnując z jaj i używając wyłącznie mleka kokosowego i też było dobre.

Masę przekładam do tortownicy i wstawiam na godzinę do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Ponieważ w moim piekarniku góra ciasta robiła się sucha i twarda, to po 5--10 minutach przykrywam je folią aluminiową (nie robię tego od razu żeby folia się nie przykleiła do mokrej i lepkiej masy). W tym też celu (żeby nadmiernie nie wyschło) po wyjęciu z piekarnika polewam górę odrobiną mleka/mleka kokosowego (być może niepotrzebnie).

Jestem w stanie przygotować takie ciasto w 30 minut (nie licząc pieczenia), w tym 10 minut zajmuje mi starcie dyni na ręcznej tarce.

Oprócz ciasta robię z dyni zupę, placki ziemniaczano-dyniowe oraz zapiekam po prostu w piekarniku i jem zapieczoną jako dodatek do drugiego dania. Zapiekanie jest wygodną formą utylizacji resztek dyni, pozostałych po przygotowaniu ciasta.