Wizyta w rezerwacie Ptasi Raj (26/10/2018)
Jeszcze formalnie październik, ale warto też wspomnieć w zestawieniu listopadowym, bo byłem pierwszy raz w życiu w rezerwacie PtasiRaj (Sobieszewo w kierunku Górek Zachodnich). Wrażenia pozytywne (przyroda) i negatywne bo coś śmierdziało i hałasowało non stop praktycznie. Ludzi mało, bo zwykły weekday i po sezonie. Hałas był niewielki--bardziej stanowił kontrast pomiędzy pierwotną przyrodą rezerwatu--człowiek myślał że jest w Białowieży a tu coś stuka i wierci w oddali (stocznie a głos po wodzie się niesie). Puściutka-dzika plaża, ale na horyzocie widać Port Północny albo instalacje Lotosu.
Teren zagospodarowany w tym sensie że są wytyczone ścieżki edukacyjne, tablice z opisami flory/fauny, dwie wieże obserwacyjne (lornetkę należy mieć koniecznie) a nawet restauracja (przed rezerwatem oczywiście) Wracając do smrodu, to może dzień był pechowy--też nie tak że jakość strasznie cuchnęło ale było czuć że bynajmniej nie jest to zapach bryzy-od-morza.
Stutthoff -- 1-sza wizyta (27/10/2018)
Pierwszy raz w Niemieckim KL w ogóle (nigdy nie byłem w Auschwitz/Majdanku itp). Nie lubię takich miejsc oglądać ale się reklamowali że jest wystawa czasowa pn `Prawo i zagłada' o roli Policji w Trzeciej Rzeszy w Zbrodniach (jak mniemam) No więc ponieważ interesuję się historią, a temat wydał się ciekawy to postanowiłem pojechać i obejrzeć. Upewniłem się czy w Sobotę działają. Działają tyle że krócej, bo mają imprezę plenerową później.
Jadę (rowerem). Dojeżdżam o 12:20 (wg info mieli działać do 13:00).
-- Wystawa?--no dziś zamknięta
-- Nosz kurna toż się pytałem
-- No to pracujemy ale wystawa zamknięta wyjątkowo bo mamy koncert o 18:00
Czyli typowe w PL-państwówce. Mieli pretekst to sobie poszli do domu o 12.45 (bo już o tej godzinie zamknęli bramę) bynajmniej nie pomagać przy imprezie (która zaczynała się za 5h). Ale jak już tam byłem, to wlazłem na teren. Niewiele tam jest do oglądania--prawie nic. Chyba że coś pominąłem ale raczej nie, by się w oczy rzucało. Nie ma atmosfery grozy miejsca zbrodni--taka łąka a la ośrodek wypoczynkowy tyle że płot z drutem kolczastym. Krematorium niby jest ale teraz to palenie zmarłych nie jest czymś niezwykły, izby w (bodajże czterech) barakach co zostały niezniszczone/albo je odbudowali -- przerobione na sale muzealne, urządzenia sanitarne nieliczne (jedna łazienka konkretnie).
Wiele instalacji (ogród obozowy) ewidentnie nieoryginalna. To co jest to gabloty z papierami i jakimiś drobnymi przedmiotami typu łyżka czy but...
Kopalino #1 (02/11/2018)
Pierwszy raz w życiu--ciekawe miejsce, zwłaszcza po sezonie.
Tutaj są zdjęcia.
Do Jankowa k/Kowal 03/11/2018
Tam w sklepie rowerowym A. Wojtasa (m.in. masażysta Bora-HansGrohe (B-HG)) fajna impreza była, o której się dowiedziałem z FB. Trwało to 2 godziny, w tym czasie właściciel sklepu (czyli Wojtas) opowiedział (w detalach) jak wyglądało odżywianie kolarzy podczas jednego (6 godzinnego) etapu Tirreno-Adriatico (na którym R. Majka zajął 2-gie miejsce BTW). W przerwach między gadaniem gotował ryż (z owocami--przepis na zdjęciu), z którego potem zrobił kostki po 60--70g (25g suchego ryżu podobno). Masa wskazówek jak uzyskać właściwą konsystencję, jak opakować żeby łatwo odpakować na rowerze itp...
Przy okazji wiele ciekawostek opowiedział na przykład na temat diety Sagana (że misie Haribo lubi i makaron z manufaktury Martelli co kosztuje B-HG całkiem okrągłą kwotę), że B-HG ma autobus restauracyjny, tj. kolarze jedzą w autobusie, a nie w hotelu (szybciej i lulu spać), że B-HG ma samochód meblowy i przed etapem taki samochód jedzie do hotelu i wymienia materace, kołdry, itp w pokoju na swoje. Że B-HG zatrudnia 80 ludzi (do obsługi 30 kolarzy) i ma budżet 22mln EUR z czego 4mln idzie na TdF.
Tutaj są zdjęcia.
Sztutowo #2 06/11/2018
Byłem w Sztuthoffie raz jeszcze. Wykorzystałem okazję bo Elka jechała do Łomży to mnie odstawiła do Nowego Dworu Gdańskiego więc praktycznie miałem w jedną stronę podwózkę. Obleciałem cały obóz. Poprzednio pominąłem parę rzeczy typu komora gazowa. Byłem też na tej wystawie co ją chciałem obejrzeć, ale okazała się w sumie lipą. Takie tam Niemieckie bicie się w piersi (jak już wszyscy potencjalnie do oskarżenia nie żyją)--bo wystawa jest Niemiecka. Ogólnie znane fakty; no i mała--kilkanaście plansz.
Ciekawostkowo: nie było ochrony, wlazłem ot tak. Do tej pory jak tam byłem dwa razy bodajże, to zawsze opiernicz od ochrony, że rower, nie wolno itp. Bo jak już się przejdzie przez bramę, to na terenie obozu nie ma żadnego dozoru, tylko napisy że kamery są...
Wystawa niemiecka była w szklarni. Poprzednio jak byłem, to nie mogłem wejść, bo szklarnia była zamknięta. Komuś kurna nie chciało się pójść i zamka przekręcić--bo reszta obozu była dostępna, a szklarnia -- nie wiedzieć czemu -- nie.
Tutaj są zdjęcia
Otwarcie mostu na W. Sobieszewską 10/11/2018
Przypadek polegał na tym że pojechałem celem zwiedzenia rezerwatu ,,Ptasi Raj'' a nie na otwarcie (o którym nie miałem pojęcia). Nawet chciałem poczekać i obejrzeć uroczystość ale chaos był i nie było wiadomo kiedy się zacznie. Otóż organizatorzy nie pomyśleli i moim zdaniem źle zaplanowali otwarcie. Postawili mikrofony na początku mostu i przewidzieli otwarcie-podniesienie jako gwóźdż programu (bo to zwodzony jest most). Widząc tłum na moście kazali ludziom stanąć przed mostem, co znakomicie pozbawiłoby wielu możliwości obejrzenia czegokolwiek. Więc przez 15 minut trwały targi żeby tłum się cofnął, a że się nie cofał to sobie odpuściłem. Tam z boku był plac było tam zrobić przemówienia a potem otworzyć most (na przykład.)
Co do smrodu, to był mniejszy i w innym miejscu. Las przy plaży pełen śmieci i ludzi (bo to sobota była). Za to nie było hałasu ze stoczni...
Tutaj są zdjęcia. A tutaj jest filmik.
Cmentarz francuski (12/11/2018)
Impreza na 100 lecie rozejmu kończącego 1-szą wojnę światową. Ja sie znam z konsulem honorowym rep. Francuskiej (też rowerzysta) to poszedłem z ciekawości. Miał być ambasador i w ogóle...
Przyjechałem grubo za wcześnie, bo mi się godziny pomyliły, ale nie byłem pierwszy. Młody mężczyzna jakiś chodził między grobami w zielonym berecie, ale ubrany w cywilne łachy. Sylwetka sportowa, ogolony łep na rekruta... Oho myślę ochrona ambasadora. Ale potem przyszedł drugi, starszy, o lasce z całą klatą w medalach w takim samym berecie. A potem następny i jeszcze następny, razem z 10 było, w różnym wieku. Się okazało że to Polacy, bo po polsku gadali. No to się przyjrzałem bliżej bo naszywkę każdy miał na ręce:
Legion Entrangere.
O-żesz. Mówili perfekt polszyzną (do siebie bo jak się ustawili do warty to przeszli na francuski) i bez przekleństw, a nie kurwa-kurwa co drugie słowo jak nie przymierzając b. premier Belka. Czyli selekcja jest i byle kogo do Legii nie biorą.
Ciekawostka #2. Były 2 przemówienia: krótsze ambasadora i dłuższe biskupa Głodzia, który pierdyknął mowę na 10 minut (albo i lepiej), ale o czym mówił to ja nie wiem, bo było po francusku... Szczena nie tylko mi chyba opadała bo generalnie ma on nie najlepszą opinię.
Tutaj są zdjęcia.
13/11/2018 Cmentarz angielski
Podobna impreza, ale w Malborku bo tam jest cmentarz Brytyjskiej Wsp. Narodów. Słabiej wypadło. Liczyłem na kobziarzy, a przyszedł tylko pluton w mundurach polowych + pułkownik z ambasady. Orkiestry nie było, tylko na trąbce sygnały grali. Za to miejscowi się starali (a w GDA nie--z UM/Urzędu Wojewódzkiego to ja w GDA nikogo nie widziałem.)
Był jeden kombatant (na zdjęciu), ksiądz anglikański. Po uroczystości Angole złożyli wieniec (z plastikowych maków) na jednym grobie. Pytam się czy to ktoś z ich jednostki (bo tam tradycja -- oddziały po 300 lat istnieją) ale nie rodzina przysłała/dała wieniec to położyli.
Powrót w ulewnym (miejscami) deszczu. Takie były w sumie prognozy ale miałem nadzieję. Jakoś takoś jednak nie przemarzłem (dobra kurtka przeciw deszczowa) i doturlałem się z Malborka do GDA, a tam do SKM-ki bo już mi się nie chciało przez miasto jechać.
Tutaj są zdjęcia
15/11/2018 Kopalino#2/Mechowo
Drugi raz się kopsnąłem w tym kierunku. Pierwszy raz byłem w Grotach Mechowskich. Atrakcja taka sobie--bilet trzeba kupić żeby nie tyle wejść--bo słowo grota to na wyrost jest -- co podejść do groty... Nie kupiłem:-) Spieszyło mi się, poza tym płot jest 5m od groty i jest ażurowy więc widać co jest za płotem...
Tutaj są zdjęcia.
Upgrade roweru
Cichcem zrobiłem upgrade swojej bryki CX kupując koła Campagnolo Vento (drugie od dołu:-) 1100 PLN nowe). Fajne koła za 400 PLN, używane, ale w dobrym stanie. Jeszcze nawet opony dodał gość, ale te akurat 23mm i dupiate (Hutchinson za 40 PLN nowe) w zasadzie do wywalenia, mimo że w dobrym stanie, m.in. dlatego, że ja definitywnie przeszedłem na 25mm.
Ponadto wymieniłem sztycę, bo w starej już dwa razy złamała się śruba mocująca. Niby firmowa (Amoeba), a miała IMO defekt konstrukcyjny: śruby mocujące siodło to zaledwie #5. No ktoś przesadził. Minimum 6mm i się nie łamią. Tu z kolei kupiłem niby karbonowego Ritcheya, a nieoficjalnie chińską podróbkę tegoż (za 170 PLN nie kupi się Richeya). Że chiński to wskazuje także to, że sztyca ma ciut za małą średnicę i się osuwała w rurze podsiodłowej. Okleiłem ją taką taśmą przeciwogniową z warstwą aluminium (klej ma toto dobry) i jakby teraz nie spada...
Jeszcze dokupiłem pedały jednostronne Kellys za 99 (przecenione z 300 PLN na Allegro). Fajne pedały. Wreszcie przypadkiem nowe siodło 4za za 95 PLN (czyli Ridley--żółte do żółtego roweru!) Kiedyś używałem podobnego siodła i się pałąk łamał--kijowe było, ale tamto to był Stratus a to Cirrus (wizualnie to to samo:-). Ten Cirrus to nawet jest tańszy--ale to może i lepiej, bo tańsze to często są trwalsze
Rower waży teraz 9,9kg (opony 35mm, dętki też niczego sobie) co uważam za b. dobry wynik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz