W tym roku długi weekend był naprawdę długi bo trwał 10 dni. Zaczął się w piątek 27 kwietnia a skończył dziś 6 maja. Do tego wyjątkowo dopisała pogoda. Nie padało, było słonecznie ale nie upalnie. No może noce/ranki były trochę zimnawe, ale przecież to przełom kwietnia/maja więc jakby tak ma być.
Plan był taki: do Bachotka (na TeX-konferencję) w piątek, tam posiedzieć do 29 kwietnia do południa. Z Bachotka pojechać na Warmię, konkretnie na jej część wokół Braniewa. Zwiedzanie tej części Warmii miałem od dawna w planach. Zatem 29 kwietnia Bachotek-Nowa Pasłęka, potem 30 kwietnia pętla przez Pieniężno/Górowo i drugie nocowanie w Nowej Pasłęce. Wreszcie 1 maja powrót do Sopotu. Tyle było w planach, pozostałe rowerowanie w dniach 2--6 maja to już było spontanicznie i wokół Sopotu. Szczegóły przedstawia zestawienie:
Dzień | 27.04 | 28.04 | 29.04 | 30.04 | 1.05 | 2.05 | 3.05 | 4.05 | 5.05 | 6.05 |
Dystans | 185 | 40 | 200 | 185 | 155 | 70 | 80 | 25 | 190 | 75 |
Razem dystans przejechany 1205 km w tym 765 km na żółtym z bagażem oraz 435 km na czarnym. Pierwszy raz w życiu jeździłem na rowerze z sakwami. Do tej pory jeździłem do Bachotka bez bagażu, który podrzucałem znajomym do przewiezienia. W tym roku było inaczej i w tym celu wyposażyłem rower w dużą torbę na kierownicę Ortlieb Ultimate oraz bagażnik Authora na rurę podsiodłową. Obie rzeczy kupiłem dawno temu, ale niespecjalnie z nich korzystałem.
Ponieważ z dawnych czasów kiedy parę razy go założyłem pamiętałem, że bagażnik Authora na szybkozamykacz miał tendencję do przekręcania się w czasie jazdy, zmieniłem szybkozamykacz na normalną śrubę z imbusem. Ponadto przypadkowo zupełnie da się wstawić ten bagażnik w tylne widełki ramy mojego roweru przełajowego i zamocować go na rurze ramy a nie na rurze podsiodłowej. W tej pozycji bagażnik znajduje się niżej co obniża środek ciężkości i lepiej wygląda. Bagażnik wyposażony był w niewielką sakwę, na którą dołożyłem miękką sakwę podsiodłową. Tę miękką też kupiłem kiedyś a nie teraz i nawet wykorzystuję ją od czasu do czasu, ale uważałem ją za średnio wygodną i mało pakowną. Teraz zyskała na wygodzie i pakowności bo zamiast wisieć, leży na bagażniku. Całość jest owinięta gumowymi ściągaczami.
No więc koncepcja się sprawdziła: nie nie odpadało, nic się nie luzowało. Pewien problem był z przodu, bo torba powodowała, że zdjęcie obu rąk z kierownicy wprowadzało rower w silne drgania. W rezultacie nie dało się jechać bez trzymanki, a lubię tak robić co jakiś czas celem rozprostowania pleców. Próbowałem problem rozwiązać, przepakowując maksimum lekkich rzeczy do torby na kierownicę, ale to tylko go zmniejszyło ale nie zlikwidowało całkowicie (drgania pojawiały się później i były mniejsze).
Torba na kierownicy powoduje zresztą inny kłopot: nie da się zamontować kamery (well by się dało ale trzeba pogłówkować). W rezultacie zamiast kamery 4K Xaomi przeprosiłem się z Contourem i zamocowałem go uniwersalnym uchwytem do rur na goleniu widelca. 1/3 obrazu zajmuje wtedy kręcące się koło ale lepsze to niż nic. Trudny wybór: można by zrezygnować z tej torby (na moje dałoby upchnąć wszystko z tyłu) ale z drugiej strony, to co jest w Ortliebie jest bajecznie łatwo dostępne (nawet bez zatrzymywania się, w czasie jazdy, da się otworzyć/zamknąć tę torbę.)
Co zabrałem? Trochę odzieży żeby nie chodzić w kolarskich (spodnie, bluza, bielizna cywilna no i ekstra skarpety. Do tego bluza/spodnie termoaktywne plus kurtka ROADR 900 B'Twin na wypadek zimnych nocy/deszczu), trochę jedzenia na wszelki wypadek (jak zjadłem miałem lżej). Mały ręcznik + pasta i szczoteczka. Nie miałem cywilnych butów. Dużo elektroniki: 2 aparaty fotograficzne, bardzo mały komputer (0,5kg), smartfona, kamerę sportową. Różne kable i zasilacze (i tak jednego zapomniałem). Kamera jechała na rowerze, smartfon i aparat kompaktowy (Sony RX100) były w kieszeniach koszulek a drugi większy aparat (Olympus E-M10 + obiektyw Panasonica 12--32mm) w plecaku (albo w Ortliebie, no ale wtedy drgania większe:-)) celem łatwego dostępu. Nie zabrałem powerbanku--co było błędem. Koniecznie trzeba. Generalnie dużo to ja nie wziąłem,ale i tak rower był odczuwalnie cięższy. Bagaż było ustawiony raczej pod dobrą pogodę, ale gdyby padało to też nie byłoby problemu tyle, że musiałbym błotniki zamontować (a mam takowe do tego roweru pn. SKS XRaceblade -- bardzo dobre, mimo że połówkowe).
Czy mój wybór bagażu jest OK, no to by wymagało weryfikacji także w gorszych warunkach pogodowych. Na moje odzież nie stanowi wielkiego problemu--zawsze można coś kupić w sklepach z tanią odzieżą. BTW takie sklepy są powszechne na prowincji, a już zakup brakujących kabli/ładowarek może być problematyczny, albo zbędnie-kosztowny.
Uprzedzając pytanie nigdy nie byłem fanem nocowania w namiocie. Więc w czasach gdy znalezienie agroturystyki jest bajecznie proste i tanie raczej nikt mnie na wożenie namiotu/śpiwora nie namówi.
W planach następne wojaże--stay tuned.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz