W cenionym organie propagandowym pn. Głos Cadyka felieton uznanego propagandzisty J. Żakowskiego nt. długu, pn. Co się liczy. Tekst przeczytałem nie dlatego, że jest ciekawy merytorycznie (wręcz przeciwnie -- od strony merytorycznej jest to 100% bełkot -- jak to w Głosie Cadyka zwykle bywa), ale ponieważ jest to modelowy przykład prostych technik propagandowych.
Zastosowana manipulacja sprowadza się do 4 punktów:
-
Ustawienie przeciwnika pod właściwym kątem. We wstępie Żakowski konsekwentnie używa nieokreślonego terminu dług zamiast dług publiczny pisząc nt. licznika długu publicznego L. Balcerowicza. Bynajmniej nie jest to przypadek albo niechlujstwo, ponieważ:
-
Polemika z ustawionym pod właściwym kątem przeciwnikiem. Zamiana konkretnego pojęcia dług publiczny na bliżej nieokreślony dług jest wstępem do zasadniczej manipulacji, mianowicie: wprowadzenia zyliona różnych pojęć typu dług demograficzny, dług infrastrukturalny, itp. Oczywiście te ,,inne długi'' są dużo ważniejsze od ,,długu Balcerowicza''. [Nawiasem mówiąc: ,,Długi Żakowskiego'' nie są żadnym długiem ale (przyszłymi) korzyściami albo kosztami, czyli zupełnie innymi kategoriami ekonomicznymi.]
-
Oczywista konkluzja. Ponieważ ,,dług Balcerowicza'' to mały pikuś wobec ,,długów Żakowskiego'' należy zapewne ,,stłuc termometr bo nie mierzy tego co trzeba.''
-
Przypomnienie jednego z kanonów wiary (dla utrwalenia). Na koniec dowala komu trzeba czyli PiSowi pisząc że wtedy rządy były populistyczne a teraz nie są co jest jeszcze jednym powodem żeby stłuc termometr. [Za tych nie-populistycznych rządów dług znakomicie wzrósł nota bene, ale z aksjomatami się nie dyskutuje więc kto jest populistą a kto nie jest nie trzeba nawet podpierać żadnym wywodem -- nawet takim jak przeprowadzony wyżej w punktach 1--3].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz