W niedzielę przed 6:00 pojechałem pod Organikę (taki budynek w centrum Gdańska) zaliczyć przejazd w konkursie KdG; poczekałem 30 minut i wróciłem. W ten sposób dodałem 130 punktów do swojego dorobku; który w tym momencie wynosił około 2300.
Około 8:30 pojechaliśmy z Elką do Modlina. Lot planowo 14:10, ale start się trochę opóźnił. Po przylocie do Neapolu, alibusem podjechaliśmy pod stację kolejową, Elka kupiła bilety w automacie i pojechaliśmy koleją do Salerno, gdzie byliśmy 17:45. Teraz piechotą na kwaterę, odległą jakieś 2 kilometry, ale stromo pod górę. Około 20:00 poszliśmy na pizzę neapolitańską. Ponieważ prognozy były takie, że następnego dnia ma ulewnie padać, to nic nie planowaliśmy.
Rano prognozy się zmieniły: nie ma padać (i nie padało). Poszliśmy zwiedzać miasto, w tym a zwłaszcza katedrę gdzie są szczątki ewangelisty Mateusza i papieża Grzegorza VII. Podróż statkiem była też rozważana, ale w końcu nie popłyneliśmy. Pojechaliśmy za to zwiedzać zamek (autobusem); powrót już piechotą do domu a po drodze obiad (po 15 EUR). Po południu Elka do konserwatorium, a ja jeszcze raz na zamek, piechotą i krótszą drogą. Potem zrobiłem zakupy w Carrefour Expressie i do domu. Jutro w planach zwiedzanie Pompejów. Stojąc na przystanku i czekając na autobus który nas zawiózł na zamek ustaliliśmy, że do Pompejów jeździ autobus numer 50 i że pierwszy jest o 7:35. Okazało się, później że ten sposób dojechania do Pompejów niekoniecznie jest najlepszy...
Rano pobudka koło 6:00, jedziemy tym autobusem numer 50. Autobus zawija do okolicznych miasteczek, wlecze się niemiłosiernie, hamuje, przyśpiesza, zakręca co chwila o 90 (i lepiej) stopni. Mało komfortowo. Dojeżdżamy, kupujemy bilety, czekamy chwilę, bo otwarcie o 9:00 Zwiedzamy do 12:00. Potem Elka wraca a ja mam wspiąć się na Wezuwiusza. Jadę w tym celu autobusem (za 3,5 EUR w jedną stronę), który dojeżdża około 13:00 na parking około 1000mnpm, ostatnie 200m (40 minut) na piechotę ale jak się ma bilet, bo jest bramka i trzeba takowy mieć. Ja nie mam, w kasie już nie ma -- wyprzedane. Trzeba online kupić i wtedy się jedzie na pewniaka. Takich bez biletu jak ja jest więcej... Wracamy rozczarowani.
Nietrywialny jest powrót z Pompejów do Salerno, bo nigdzie nie ma przystanku z linią 50. Tzn przystanki są, tylko oznaczeń nie ma. Pytam się na stacji; oni że jest autobus TrenItalia sprzed dworca. Kupuję bilet i mam szczęście, bo autobus do Salerno właśnie czeka. Nigdzie nie skręca, jedzie szybko i prosto do Salerno. Dużo bardziej komfortowy niż ten rano. W tym sensie ten numer 50 rano to był średni wybór. Kupuję jeszcze po drodze parę rzeczy w Carrefour Expressie i około 18:00 wracam do domu. Jutro powrót, pociąg przed 8:00 do Neapolu, samolot 13:35...
Zgodnie z planem jedziemy do Neapolu, robimy kilkukilometrowy spacer po mieście i około 11:00 jedziemy na lotnisko. Lot lekko opóźniony. Około 21:30 jesteśmy w domu. Cała podróż trwała około 84h...
Ślad ze zdjęciami jest tutaj (albo tutaj) a same zdjęcia na flickr.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz