sobota, 15 sierpnia 2009

Patent #5787449, Word, Microsoft, i4i i XML

Smród pewien powstał wokół tzw. Giganta z Redmond a zwłaszcza jego sztandarowego produktu pn. Word. W skrócie ogromnym -- podobno -- sędzia Leonard Davis (Tyler/Texas) zakazał od 12. października 2009 sprzedaży ww. Worda, co jest efektem naruszenia patentu #5787449 firmy i4i.

Ustalić cóż takiego konkretnie wymyśliła ta firma i4i nie jest proste. Wniosek patentowy jest dość abstrakcyjny, no i na dokładkę trzeba wiedzieć co zaimplementowano w Wordzie, żeby ustalić na ile pozew i4i jest uzasadniony -- przynajmniej w aspekcie prawnym. Poszukując szczegółów via Google rozpocząłem od tekstu konsekwencje pozwu patentowego trolla, w którym twierdzi się, że patent sprowadza się do ,,możliwości definiowania danych w składni Schematu XML, a następnie wykorzystywania tych danych w dokumentach Office''. Dalej autor ocenia, że ,,trudno o coś równie ogólnego i trywialnego, a patent taki nigdy nie powinien zostać przyznany''.

Na moje wszak oko to nie jest podstawa pozwu i4i -- szczegóły wkrótce.

Dopisane 16 sierpnia 2009: przejrzałem patent i poniżej zamieszczam kluczowe fragmenty z komentarzem.

It is an object of the present invention to provide an improved method of encoding a document. [...] in sharp contrast to the prior art the present invention is based on the practice of separating encoding conventions from the content of a document [...] The invention does not use embedded metacoding to differentiate the content of the document, but rather, the metacodes of the document are separated from the content and held in distinct storage in a structure called a metacode map, whereas document content is held in a mapped content area.

Ostatnie zdanie wydaje się dotyczyć istoty patentu. Nie jest to wcale ,,możliwości definiowania danych w składni Schematu XML''. Bzdura. Chodzi o przetwarzanie dokumentu XML (i nie tylko XML -- przypuszczam, że każdego dokumentu elektronicznego przetwarzanego w sposób opisany we zastrzeżeniach wniosku patentowego) w taki sposób, że treść i formatowanie są zapisywane w oddzielnych miejscach (held in distinct storage). Jak to ma działać jest objaśnione dalej:

A metacode map is a multiplicity of metacodes and their addresses associated with mapped content. An address is the place in the content at which the metacode is to exert its effect.

Łopatologicznie można to przedstawić na przykładzie poniżej. Po lewej stronie dokument XML/SGML a po prawej ten sam dokument bez znaczników (nazwanych metacodes we wniosku patentowym) -- są one przechowywane w innym pliku/miejscu i wstawiane wtedy kiedy jest to potrzebne.


<p>Pod źdźbłem <strong>spał</strong> Pod źdźbłem spał żółw śnięty
żółw śnięty </p>

BTW w ten sposób dokument może być oznakowany za pomocą różnych systemów znaczników (przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce jakoś trudno mi wyobrazić redagowanie takiego dokumentu), podczas gdy w ,,klasycznym'' XMLu treść+oznakowanie stanowi jak wiemy monolit.

Nie chce mi się dalej czytać, ale całe to invention sprowadza się zatem do ,,sprytnego'' redagowania dokumentów (w tym dokumentów XML/SGML), w którym znacznik nie jest wstawiany bezpośrednio do treści dokumentu ale jest umieszczany osobno wraz ze wskaźnikiem gdzie ma być wstawiony (the patent describes separating markup from the content stream by means of an map indexing the content).

Reasumując: 1) rzecz cała sprowadza się w dużym stopniu do interfejsu; 2) widocznie Word korzysta z takiego rozwiązania; 3) patent jest dobitnym przykładem czegoś co należało do stanu techniki (aka prior art) i jako takie nie powinno w ogóle być patentowalne, bo cóż jest bardziej trywialnego niż zbiór wskaźników do czegokolwiek.

PS: sugestie głoszone przez ignorantów na różnych forach jakoby W3C albo Apache Fundation są zagrożone patentem i4i nie są prawdziwe, bo patent dotyczy tylko pewnego sposobu manipulowania dokumentem strukturalnym a nie XMLa/SGMLa jako takiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz