wtorek, 8 września 2020

Wycieczka na Podlasie


Knyszyn

Pojechaliśmy pod koniec sierpnia na krótką wycieczkę na Podlasie. Wszystkiego 5 dni, a konkretnie 24--28 sierpnia czyli poniedziałek--piątek.

Start w poniedziałek około 9:00 i już około 16:00 byliśmy w Białowieży. Tam zakwaterowanie w pokojach pn [Apartamenty] Pod gruszą (ul. Pałacowa 24)... Nie chciało mi się straszenie, ale się zmusiłem i pojechałem rowerem do Hajnówki i z powrotem. Elka z Jankiem poszli zaś na miasto. Wracając zagiąłem jeszcze za miasto i obejrzałem restaurację pn. Carska, która mieści się w dawnym budynku stacyjnym Białowieża Towarowa, jakieś dwa kilometry za centrum.

Następnego dnia rano przed śniadaniem rowerem do Narewki i z powrotem. Po śniadaniu poszliśmy ścieżką pn. Żebra Żubra. Że ścieżka się zaczyna (lub kończy zależy od miejsca gdzie się zaczęło) w rezerwacie pokazowym żubrów obejrzeliśmy i ten rezerwat (średnio warto, a wstęp płatny). Powrót na parking. Potem zwiedzanie skansenu--ciekawy, tyle że względnie niewielki. Przed obiadem obejrzeliśmy jeszcze cerkiew pw. św Mikołaja. Wstęp płatny, a zwiedzanie z przewodnikiem w grupach co 2 godziny. My weszliśmy o 14:00. Interesujące i warto...

Oglądamy jeszcze restaurację Carska (za miasteczkiem, ja już tam byłem wczoraj więc robię za przewodnika), ale bez zamiaru zjedzenia tam czegokolwiek. Miejsce dla snobów. Rekord to bliny z kawiorem za 270 PLN/porcja. Co ciekawe nie ma w Internetach zdjęć jak te super-bliny wyglądają ani opisu, że ktoś zamówił/zjadł i mu smakowało. Nie ma bo ten kto zamówił, żałuje, że wydał 3 stówy bez sensu? (że lokal też nie zamieszcza w tej sytuacji jakby zrozumiałe) Literalnie znalazłem jedną rekomendację i to dotyczącą tańszej wersji tych blinów czyli z wędzonym łososiem. Z kawiorem to nikt się nie chwali, że kupił i mu smakowało...

Obiad w barze pn. Leśna Dziupla. Kartacze + soljanka. Potem do domu a po południu oglądamy park. Plan na jutro: jedziemy do Białegostoku zwiedzając po drodze Kruszyniany, Krynki i Supraśl. Kupujemy sera carskiego w liczbie siedem sztuk (w tym trzy dla znajomej Elki w Gdańsku).

Rano wstaję i jadę rowerem do Kruszynian (przez Narewkę). Elka z Jankiem też tam jadą, tyle że samochodem. Spotykamy się po 11:00. Idziemy zwiedzać meczet i cmentarz. Kupa luda jest tutaj, parking pełen samochodów. Po zwiedzaniu idziemy na kawę do Tatarskiej Jurty, ale tam generalnie obiadowe menu, a że na obiad za wcześnie nic nie zamawiamy i jedziemy do Krynek.

Krynki dziś to dziura, ale kiedyś to było duże miasteczko w którym mieszkali w większości Żydzi. Podobno 13 tysięcy przed pierwszą wojną, potem już tylko pięć, teraz zaledwie dwa no i nie Żydów. Centrum przemysłu garbarskiego (kiedyś)... Z tych czasów świetności pozostały dwa budynki po synagogach i cmentarz żydowski. Oglądamy synagogę przy Kaukaskiej -- teraz gminny ośrodek kultury. Jest tam nawet coś w rodzaju izby pamięci, ale mocno skromne: kilkanaście zdjęć na ścianie + jakieś świeczniki itp... Za to cmentarz duży -- kilkaset nagrobków.

Następny przystanek Supraśl, do którego docieramy około 14:00. Idziemy do klasztoru a tu przerwa obiadowa. No to my też na obiad. Potem wracamy i zwiedzamy kompleks klasztorny (ciekawe). Główna cerkiew została odbudowana całkiem niedawno bo w czasie wojny została zburzona, i jeszcze nie jest poświęcona. Zresztą w czasie zwiedzania widzimy gościa, który maluje freski na ścianie... Wychodzimy i Elka spotyka koleżankę z pracy, która czeka na wejście z następną grupą. W efekcie i w euforii zapominamy, że mieliśmy jeszcze w planach zwiedzanie muzeum ikon...

Około 17:00 jesteśmy w Białymstoku u koleżeństwa KBS. Idziemy wieczorem na miasto. Jutro będziemy zwiedzać okolicę czyli głównie Tykocin...

W Tykocinie zaczynamy od synagogi potem idziemy na zamek. Zamek wygląda całkiem, całkiem, ale się okazuje, że to nie jest oryginał--odbudowany. W środku nie ma rewelacji ale p. przewodniczka opowiada historię miejsca naprawdę ciekawie i zajmująco, więc warto kupić bilet. Potem obiad w restauracji przy moście nad Narwią. Po obiedzie, że jeszcze wcześnie i głupio wracać do Białegostoku, jedziemy do Knyszyna.

Dojeżdżamy, ale co my teraz mamy zwiedzać? Miał być zamek tyle że go nie ma... Był ale już nie ma. Koleżeństwo z Elką poszło studiować wielki plan miasta w rynku w poszukiwaniu atrakcji, a ja wbijam do smartfona: cmentarz+żydowski. Jest... To jedziemy...

No i warto było. Podobno największy na Podlasiu. Zwiedzamy zatem dokładnie...

Piątek. Wracamy do domu, ale przed powrotem jedziemy do Supraśla raz jeszcze zwiedzić muzeum ikon. Bardzo ciekawe miejsce...

W domu jesteśmy około 19:00

Do pobrania/oglądania ślady kml ze zdjęciami; album ze zdjęciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz